Wejdź do pracowni, rozpal ogień w kominku i zgaś światło. Rozsiądź się w wielkim wygodnym fotelu i patrząc w płomienie posłuchaj opowieści.
Początek każdej maminej historii musi wyglądać tak samo, ciąg dalszy właściwie nie ma znaczenia. Najważniejsze jest pierwsze zdanie. W nim zaklęta jest miłość pomiędzy matką i córką, ich bezpieczna przestrzeń, gdzie nic nie jest groźne. „Wszystko inne jest na zewnątrz i nie może wejść. Ani teraz, ani kiedykolwiek.”
Wyobraź sobie dom, w którym sztuka zajmuje miejsce szczególne a wyobraźnia przenika powietrze. Gdzie myśli i słowa zamieniają się w obrazy. Tam można zatrzymać chwilę, nadać jej kolor i kształt. W domu, w którym mieszka miłość, wszystko jest możliwe.
„Najładniejszy jest stół. Czasem wstaję i przyglądam mu się znad balustrady, mrużąc oczy, bo wtedy widzę blask szkła i świec, a wszystko leży w nieładzie, tworząc całość jak na obrazie. Całość jest ważną sprawą. Niektórzy odtwarzają to czy tamto, zapominając o całości. Ja dobrze wiem. Wiem dużo, ale nie mówię o tym.”
Właśnie przenosisz się do miniaturowego świata, oglądasz go z dziecięcej perspektywy. Przeżywasz przygody, kreujesz swoje sny, uczysz się latać. Poznajesz nowe słowa, nadajesz im znaczenia.
„Eksplozja to ładne słowo, i wielkie. Później nauczyłam się innych, takich do szeptania tylko w samotności. Abstrakcja. Ornamentyka. Profil. Katastrofalny. Elektryczny. Kolonialny. Robią się jeszcze większe, jak się je powtórzy kilka razy. Szepcze się i szepcze, i pozwala słowu rosnąć, aż nic już innego nie ma, tylko to słowo.”
Tutaj proces twórczy wyznacza rytm życia. Jest czasem pełnym powagi, ciszy i zupełnego skupienia. Moment odlewu z gipsu można niemalże porównywać do świętej ceremonii.
„Gips już stał rozrobiony i teraz chodziło o sekundy, bo jak wiecie, nie wolno go wtedy poruszyć i ledwo wolno oddychać. W najśmielszych marzeniach nie odważyłabym się wejść do pracowni w takiej właśnie chwili.”
W świecie małej dziewczynki artyzm jest wszechobecny, określa rzeczywistość. Ojciec rzeźbi, mama tworzy ilustracje. A dziecko postrzega świat przez pryzmat obrazów i gipsowych figur. Właściwie można powiedzieć, że Córka rzeźbiarza to historia o twórczych rodzicach, o życiu dla sztuki. To opowieść o rodzinie, która jest taką samą świętością, jak sztuka w której żyje. Sztuka, która może być dobra lub zła, ale stawiana jest ponad podziałami na płci. To praca sama w sobie jest w tym przypadku najbardziej istotna.
W tej książce najważniejsza jest narracja. Historia opowiadana przez córkę rzeźbiarza, którą utożsamia się z małą Tove Jansson. Mówi się, że w tej książce przedstawiła „swoją wersję dziecięcych lat”. Gdy okazała się bestsellerem, oczekiwano kontynuacji, jednak Tove nigdy nie miała tego w planach:
„Nie, nie pozwolę Córce rzeźbiarza dorosnąć – powiedziała Tove w jednym z wywiadów – Nie zamierzam zabierać się do opisywania tego, co się z nią działo potem, interesuje mnie wyłącznie dziecięcy rodzaj przeżywania.” (Mama Muminków, Boel Westin)
Córka rzeźbiarza była literackim punktem zwrotnym w twórczości Tove, ponieważ została napisana dla dorosłego odbiorcy, zabrakło w niej ilustracji i muminkowych postaci (chociaż niektóre epizody można rozpoznać w opowiadaniach o małych trollach). Jak można przeczytać w jej biografii:
„Opowieści o matce, ojcu i dziecku kleciła Tove w brudnopisie już od wielu lat. Nowe pisanie nie wynikło z nagłego natchnienia, lecz było owocem refleksji, które nosiła w sobie od dawna. Punktem wyjścia było tworzenie dla dorosłych, ale poprzez świat w miniaturze.”
Świat przedstawiony w powieści jest pełen abstrakcji, sztuki i miłości. Cudownie jest czasem spojrzeć na rzeczywistość oczami dziecka. Można się na chwilę zapomnieć, zachwycić, zamarzyć. Przywołać dawne wspomnienia. Proza Tove wkradła się w moje serce i mieszka w nim od dawna, a Córka rzeźbiarza to historia, którą chciałabym przeżyć raz jeszcze, dlatego będę do niej wracać. Jeżeli znacie Tove tylko z opowiadań o Muminkach, nawet nie wiecie, jak bardzo Wam zazdroszczę! Macie jeszcze tyle piękna do odkrycia! ;)
Przepięknie to napisałaś! Sądziłam, że bardziej nie mogę już czekać na "Córkę rzeźbiarza", a jednak, dzięki temu, co napisałaś, aż z wytęsknienia nie mogę wytrzymać! Już tylko kilka dni do 13-go stycznia! Fantastycznie, że Marginesy wznawiają ten tytuł!
OdpowiedzUsuńJuż po lekturze, a jednak dzielę z Tobą wytęsknienie, ponieważ chciałabym mieć "Córkę rzeźbiarza" na własność,a mam jedynie z biblioteki ;) Dziękuję za miłe słowa, teraz czekam na Twoje odczucia względem tej książki ;) mam nadzieję, że i Ciebie zachwyci.
UsuńNiesamowicie magiczna opowieść... Już czuję zapach tej historii, jej dotyk pod opuszkami palców... nie mogę się doczekać! Pisz jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńBo książka magiczna, w końcu to Tove <3 dziękuję. ;)
Usuńdawno temu, z miłości do Tove, zaczęłam ją czytać. miałam ją w wersji elektronicznej, w lapku wtedy. i nie mogłam. poczułam, że nie. że zasługuje na zapach kartek i druku. na szelest przekładanych stron. że właśnie rozsiąść się trzeba w fotelu. pod kocem. dziękuję Ci kochana za recenzję. wróciła mi tęsknota. zdobędę książkę. i będę czytać. czytać. delektując się słowami, atmosferą i samą Tove. (no i jeszcze ciepłą kawą, kocem i ogniem - u mnie nie w kominku, a w lampie naftowej. zawsze coś ;))
OdpowiedzUsuńJest wspaniała. Właściwie moja miłość do niej zaczęła kiełkować po obejrzeniu Twojej "Doliny". Dopiero po spektaklu sięgnęłam po muminkowe opowieści, które znałam tylko z ekranizacji. A "Córkę rzeźbiarza" najpierw wypożyczyłam z biblioteki. Na szczęście Wydawnictwo Marginesy wznowiło kilka tytułów (Córka rzeźbiarza właśnie, Słoneczne miasto, Wiadomość) i teraz bez problemu można je zdobyć. ;)
UsuńPrzesyłam ciepło i uśmiech ;)